Souvenirs de Paris



Po dość długiej przerwie wrzucam kilka kolejnych zdjęć z czerwcowego Paryża. Długo zwlekałem z wywołaniem filmów aż w końcu okazało się, że Pan, któremu zlecam to zadanie przeprowadził się na obrzeża miasta i od teraz filmy muszę wysyłać pocztą.



Być może jest to dobry moment, by wreszcie zareklamować usługi wspomnianego jegomościa, bo z wyjątkiem jednego przypadku filmu z Hong Kongu zawsze byłem zadowolony z otrzymanych efektów, czego nie mogę powiedzieć o innych krakowskich labach.. Tak więc chętnych zapraszam na stronę pana Adama Płaszczycy http://trzypion.pl/ - ostrzegam jednak, że ceny ostatnio poszły nieco w górę. Podobnie zresztą jak i ceny samych filmów, ale to już inna bajka.. Nie śledzę rynku zbyt dokładnie ale mam nadzieję, że ceny filmów rosną z innego powodu niż coraz większa liczba osób przerzucających się z iPhone'ów na Lomo, bo ilość kwadratów na jakie ostatnio natrafiam wprowadza mnie powoli w stan zwany Kill Frenzy..



W międzyczasie jednak, kiedy nie walczę z hipsterami o ostatnią rolkę wycofanego Kodaka E100G (prezentowanego tutaj dzisiaj) staram się ogarnąć kolejną Blurbową książkę ("A Summer Odyssey 2007") i powoli przygotowuję się do małego urlopu w listopadzie, który także będę mógł określić mianem małej, transkontynentalnej odysei :)



A Paryż? W Paryżu było bardzo fajnie i, mimo pogody w kratkę, patrząc z perspektywy czasu troszkę nam się teskni za chwilami spędzonymi tam. Mieliśmy kupę śmiechu biegając jak szczury po kanałach w metrze, skacząc między kałużami i próbując znaleźć jakieś pożywienie o 12 w nocy, przyzwyczajeni, że na wakacjach w Azji normalne jest, że knajpy są otwarte. Dzisiaj na szczęście na zdjęciach tylko i wyłącznie słońce!



Główną misją jakiej podjęliśmy się w trakcie tego kilkudniowego wypadu było kupienie butów dla Pauliny na nasz ślub w kwietniu przyszłego roku i cel został osiągnięty. Przez to, że w zasadzie stołowaliśmy się tylko u Azjatów (nie licząc włoskiej pizzy), Luwr i Wieżę Eiffle'a zwiedzaliśmy tylko z zewnątrz a Plac Pigalle widzieliśmy tylko na rozkładzie metra, to przynajmniej "Le Shopping" urządziliśmy sobie w iście francuskim stylu ;)



5 komentarzy:

  1. Ślub??? jakieś konkrety!

    OdpowiedzUsuń
  2. Data to 13 kwietnia 2013 - to nasz pierwszy raz wiec nie wiem za bardzo jakie konkrety warto jeszcze podac ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. gratuluję. co za czasy, że takich rzeczy o "dawnych znajomych" dowiaduję się z bloga...

    OdpowiedzUsuń
  4. a jakie plany mieszkaniowe? Polska czy świat?

    OdpowiedzUsuń
  5. Chetnie wysle zaproszenie do kosciolka jak juz wszystko bedzie ogarniete, bo relacji na blogu raczej nie bedzie :P

    A plany mieszkaniowe na razie nie sa jeszcze sprecyzowane, choć liczymy skrycie, ze moze ktos nas przygarnie za granica ;)

    OdpowiedzUsuń