class definition
1. n.
high style; elegance. : The dame's got class, but no brains.
Nie tak dawno temu wrzuciłem zdjęcia Bartka opatrzone tytułem "Il Passeggero". Żeby nie ładować wszystkiego naraz zostawiłem sobie kilka takich zwykłych zdjęć na później i właśnie dzisiaj poczułem chęć umieszczenia ich na blogu. Jedno z nich jest moim ulubionym z całej serii, bo na swój sposób ma bardzo japoński klimat. Mam tu na myśli trakcje kolejowe i bujną trawę falującą wraz z podmuchami wiatru.. Takie zabawne skojarzenie, bo choć jeszcze w Japonii nie byłem, to koleje i rosnące wzdłuż torów trawy wydają mi się cechą szczególną tego kraju. Być może wpływ na moje postrzeganie miał obejrzany lata temu film "Wszystko o Lily Chou-Chou", który swoją drogą polecam.
Tak czy inaczej, szukając sensownego tytułu przypomniałem sobie, że co prawda nie w Japonii ale w Korei trafiłem do sklepu miejscowej marki, czyli właśnie The Class, gdzie kupiłem sobie muszkę, dzianinową kamizelkę i koszulę - z czego niestety ale tą ostatnią ugotowałem później w pralce do rozmiaru XS..
Kiedyś nie mogłem do końca uwierzyć, gdy znajoma z USA opowiadała jak to niby znani projektanci podpatrują styl młodych Koreańczyków by później wprowadzać niektóre elementy do własnych kolekcji - choć osobiście nie posuwałbym się do takich twierdzeń, to w głębi czuję, że może w tym tkwić ziarnko prawdy. Oczywiście nie ujmuję niczego Japończykom, którzy definitywnie są podpatrywani ale faktycznie, Koreańczycy potrafią się naprawdę świetnie ubrać i "świetnie" nie znaczy tu wcale dziwacznie jak w przypadku sąsiadów z wysp. No może z wyjątkiem tych starych bab w kolorowych pelerynach ;) W każdym bądź razie butiki mają ekstra, mnóstwo miejscowych wyrobów Made in Korea a większość w tylko jednym rozmiarze i jednej sztuce.. Szafiarki by umarły ze szczęścia chodząc po Myeongdong.
A tak właściwie to do czego ja zmierzałem?
Tak czy inaczej, szukając sensownego tytułu przypomniałem sobie, że co prawda nie w Japonii ale w Korei trafiłem do sklepu miejscowej marki, czyli właśnie The Class, gdzie kupiłem sobie muszkę, dzianinową kamizelkę i koszulę - z czego niestety ale tą ostatnią ugotowałem później w pralce do rozmiaru XS..
Kiedyś nie mogłem do końca uwierzyć, gdy znajoma z USA opowiadała jak to niby znani projektanci podpatrują styl młodych Koreańczyków by później wprowadzać niektóre elementy do własnych kolekcji - choć osobiście nie posuwałbym się do takich twierdzeń, to w głębi czuję, że może w tym tkwić ziarnko prawdy. Oczywiście nie ujmuję niczego Japończykom, którzy definitywnie są podpatrywani ale faktycznie, Koreańczycy potrafią się naprawdę świetnie ubrać i "świetnie" nie znaczy tu wcale dziwacznie jak w przypadku sąsiadów z wysp. No może z wyjątkiem tych starych bab w kolorowych pelerynach ;) W każdym bądź razie butiki mają ekstra, mnóstwo miejscowych wyrobów Made in Korea a większość w tylko jednym rozmiarze i jednej sztuce.. Szafiarki by umarły ze szczęścia chodząc po Myeongdong.
A tak właściwie to do czego ja zmierzałem?
Ah tak, Bartek po raz drugi. Było naprawdę wietrznie i zbierało się na burzę a w tle leciało to:
Bernard Herrmann - Vertigo(niech cię szlag, lady gaga!)
Fuji Provia 100F
a ja bym chciała zobaczyć impresję "Bartek w garniturze po burzy" ;)
OdpowiedzUsuń