Forces of the Immortal


Tydzień temu mieliśmy z Pauliną przyjemność odwiedzić kilka prawdziwie japońskich i chińskich knajpek. Jedliśmy takoyaki, dla których rok temu byłem skłonny wydać kasę na bilet do Osaki zamiast do HK, wypiłem nareszcie moje wymarzone Yebisu oraz kupiliśmy bardzo ładne buty dla Pauliny. Co prawda nie było to aż tak daleko od domu jak bym sobie tego życzył i może trochę za dużo padało, ale było naprawdę fajnie.

Od razu tłumaczę, że Yebisu piłem ze względu na Akirę a posiadany przeze mnie artbook Akiry mam po francusku. Z kolei miejsce, które bardzo chciałem odwiedzić w trakcie naszego weekendowego wypadu i prezentuję właśnie dzisiaj przynosi mi na myśl pewne skojarzenia z Ghost in The Shell..


Jeśli dodam fakt, że Alitę w wersji filmowej również oglądałem po francusku to wszystko złączy się w jedną całość ładnie obrazującą to, jak łatwo jest dopisać filozofię tam gdzie jej z pozoru nie ma ;)
Tak więc nawet z Paryża przy odrobinie chęci można sobie zrobić całkiem egzotyczną destynację!


Zostawmy jednak kwestie azjatyckie na boku i przejdźmy do tematu głównego tego posta, czyli kości, czaszek, zabutelkowanych mutantów, szkieletów nienarodzonych dzieci i wszystkiego tego, co można zobaczyć w


Muzeum zbudowano w 1898 roku, na dwa lata przed paryską Wystawą Światową, której był częścią ale jako, że je ne comprends pas le francais, to niech chociaż tym razem zdjęcia mówią same za siebie. Dla ciekawych, to Kodak Portra 800.


Wizytę w muzeum polecam każdemu, kto będąc w Paryżu będzie miał chwilę wolnego czasu oraz 7 euro na zbyciu, bo tyle właśnie kosztuje bilet wstępu. Mała i dość niepokojąca niespodzianka czeka także na fanów Planety Małp (opartej skądinąd na francuskiej powieści) przy wejściu do muzeum.
Teraz żałuję jedynie, że brakło nam czasu by zobaczyć jakie skarby i ekspozycje czekają w sąsiadującym obok muzeum ewolucji. 



3 komentarze:

  1. Zdjęcia rewelacyjne, jak zresztą zawsze! W Paryżu byłam, ale z 10 lat temu z wycieczką szkolną i po takich fajnych miejscach nas nie oprowadzali. Szczerze mówiąc to czuje dużą niechęć do tego miasta od tamtej pory, choć Twoja relacja trochę otworzyła mi oczy na możliwość polubienia żabojadzkiej stolicy.
    Rewelacyjne jest zdjęcie wynurzającego się szkieletu psa(?) a za nim kroczy cała brygada innych stworów. Mocna rzecz :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oooo, muzeum z GiTS... :D I klatka z jednej z najpiękniejszych filmowych scen, jakie kiedykolwiek widziały moje oczy <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo się cieszę, że lubicie i GiTS i stwory :)
    A propos muzeum to przyznam, ze nie jest chyba szczegolnie znane wsrod turystow-obcokrajowcow, dlatego nie dziwie sie, ze wycieczki szkolne tam nie zagladaja. Tym niemniej strasznie zazdroszcze takich wycieczek, bo za moich czasow to mozna bylo sobie do Wisły pojechać na zielona szkole albo do Kolobrzegu conajwyzej.. ;(

    OdpowiedzUsuń