Qatar

Doczekałem się moich slajdów i, choć nie ma ich zbyt wiele, wreszcie mogę coś wrzucić.

Persian Gulf - Kodak E100VS

Nasza przygoda, jak już niedawno wspominałem, rozpoczęła się dobowym postojem w katarskiej stolicy - Doha. Plan był dość luźny i z założenia chcieliśmy spędzić ten czas w miarę aktywnie ale bez zbędnego przemęczania się.
Jeszcze w nocy, tuż po przyjeździe z lotniska zrobiliśmy małą rundkę po okolicy by szybko odkryć, że po północy wschodnia część miasta nie ma do zaoferowania nic prócz zaledwie kilku otwartych knajpek. W barze nieopodal hotelu zamówiliśmy sobie Kebab (który nie ma nic wspólnego z naszymi polskimi kebabami, gdyż jest to zwyczajne grillowane mięso + sałatki), Biryani Chicken, dwie wody oraz miejscowy jogurt, będący właściwie czymś w rodzaju kefiru. Kurczak Biryani to danie, które można dorwać niemal w całej Azji, czyli talerz smażonego ryżu z kawałkami warzyw + ukryte pod spodem udko kurczaka. Porcje były duże i smaczne właściwie w każdym z barów, które mieliśmy okazję odwiedzić a w przypadku kolacji kosztowało nas to 30QAR (27PLN).

Filipino Souq / Souq Waqif - Kodak E100VS

Po nocy spędzonej w sympatycznym Fuda Hotel wypadliśmy jak najszybciej na rozgrzane ulice miasta i skierowaliśmy się w kierunku Souq Waqif. Nie pamiętam tego dokładnie, ale o ile sklepiki z ptakami i artykułami zoologicznymi były otwarte od rana, to reszta targu zaczęła tętnić życiem dopiero po południu. Dane nam było zobaczyć nawet tresowane sokoły, które są jednym z symboli narodowych Kataru, ale jedynie przez szyby.
W międzyczasie wybraliśmy się zatem do leżącego nad zatoką Muzeum Sztuki Islamu i najwyraźniej pech chciał, że był akurat wtorek, który jest jedynym dniem tygodnia, kiedy muzeum jest zamknięte.

Temperatury w Katarze na przełomie kwietnia i maja dobijają nawet do 40st. w cieniu, więc nieco zrezygnowani poszliśmy za przykładem napotkanych robotników i wracając z muzeum skusiliśmy się na mały odpoczynek pod palmami.

Al Corniche - Kodak E100VS

Początkowo liczyłem, że słynną aleją Al Corniche, ciągnącą się wzdłuż zatoki, dotrzemy pieszo aż do nowoczesnego centrum miasta, ale bez samochodu lub wielbłąda i kilku galonów wody zadanie było zwyczajnie niewykonalne. Uciekając przed żarem lejącym się z nieba skierowaliśmy się ponownie w stronę Souqu i spędziliśmy trochę czasu w jego okolicy na jedzeniu i robieniu zakupów.

Camel Souq - Kodak E100VS

Najlepszym elementem tego dnia była zdecydowanie shisha, którą zamówiliśmy sobie będąc w tętniącym już wieczornym życiem Souq Waqif. Co bardzo nam się spodobało, to także konne patrole, które rozbudziły nieco moją wyobraźnię i sprawiły, że zachciało mi się zostać Lawrencem z Arabii. Ostatnim z moich zakupów w Doha stała się zatem Kefiya w barwach Kataru oraz opaska ze splecionego sznura zwana Agal, która ma za zadanie trzymać chustę na miejscu. Jak na prawdziwego Lawrence'a z Arabii przystało przyznam się też, że kiedy tylko była okazja korzystałem z miejscowych toalet zgodnie z instrukcją, czyli używając wężyka z wodą zamiast papieru. Bez cienia wątpliwości stwierdzam, że jest to jedna z najlepszych rzeczy, jaką tamtejsza cywilizacja wymyśliła! ;)

Souq Waqif - Kodak E100VS

Żeby specjalnie nie przedłużać tego krótkiego postu zamieszczam mały spis przykładowych cen jakich można się spodziewać w Doha (rzadko zdarza mi się coś takiego notować):

Fuda Hotel (zabukowany przez Agoda.com) - 190 PLN
Kolacja 2os. - 30 QAR
Śniadanie 2os. (kanapki, woda x2, świeży sok x2) - 40 QAR
Obiad 2os. (kurczak Biryani x2, woda x2, piwo bezalk., herbata x2) - 40 QAR
Perfumy z rozlewni x3 - 40 QAR
Kefija + Agal - 35 QAR
Shisha w Souq Waqif - 25 QAR
Świeży sok w Souq Waqif x2 - 30 QAR
Tytoń do Sishy - 7 QAR

Souq Waqif - Kodak E100VS

Dzień minął nam bardzo szybko a mimo to jadąc na lotnisko byliśmy w pełni usatysfakcjonowani pobytem w Doha i, co najważniejsze, odkryliśmy, że bliski wschód mocno nas oczarował. Miłe uczucie towarzyszyło nam przez większość lotu do Bombaju, a ściśle mówiąc aż do tego konkretnego momentu, w którym stanęliśmy na indyjskiej ziemi.. Masa idiotycznej biurokracji, wieczne czekanie, ciągłe wały i żebranie o tipy - niby się o tym czytało na setkach blogów a jednak człowiek się pewnych rzeczy nie spodziewa. O tym, ale także o przeprawach z Bombaju do Delhi, Agry i Nepalu być może następnym razem :)

Qatar Islamic Cultural Center - Kodak E100VS


* * *







Fuji Pro400H, Autor: Paulina

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz