A Summer Odyssey vol. 2


W pierwotnym założeniu miałem dziś napisać posta o moim kolejnym podejściu do wywoływania czarno-białego filmu ale akurat dzisiaj dotarł do mnie wakacyjny album i o nim właśnie chciałbym napisać kilka słów.

Album, czy jak kto woli - fotoksiążkę, zamówiłem jakiś tydzień temu za pomocą serwisu Blurb.com. Wypadło na nich w zasadzie tylko ze względu na reklamę we Flickrze - wyglądali na profesjonalistów a recenzje też były niczego sobie, więc czemu by nie spróbować?


Ogólnie rzecz biorąc pomysł zbudowania albumu z wakacji chodził mi już bardzo długo po głowie, ale sposób w jaki chciałem go wcześniej wykonać okazał się zbyt kosztowny i pracochłonny. Z początku zacząłem robić odbitki w formacie 21x21 z nadzieją, że każdą z odbitek będę naklejał na czarny karton by potem wszystkie karty zbindować w formę takiego oldschoolowego portfolio. Szybko mi się odechciało po pierwsze ze względu na ceny odbitek w tym formacie (21x21 = 3,50PLN w Saturnie) jak i problem ze znalezieniem odpowiednio przyciętego kartonu.. Myślę, że pomysł był fajny i ostateczny efekt mógłby być więcej niż zadowalający, ale jak wspomniałem pracochłonność projektu sprawiła, że po zrobieniu 40 odbitek porzuciłem go na rzecz wygodnego i poręcznego photobooka.


Książkowy album ma w sobie wiele zalet - jedną z bardziej istotnych jest to, że wygląda profesjonalnie i przez to, że jest już publikacją w pełnym tego słowa znaczeniu, zdjęcia będące w środku nabierają dla mnie zupełnie innego wymiaru niż odbitki leżące gdzieś w szufladzie. Być może to kwestia dodatkowej pracy włożonej w złożenie książki (w tym także nauki InDesigna w moim przypadku, bo plik w PDF robi się samemu) a być może fakt, że taką książkę mogę położyć na półce tuż obok albumów Taschena i pod względem jakości wykonania nie będzie im ustępować na krok.
Do tej pory nie szanowałem za bardzo swoich zdjęć uważając je za zwykłe "pstryki" zrobione jedynie trochę lepszym aparatem (nie licząc Feda) w nieco bardziej egzotycznych warunkach. Natomiast dzięki książce mogę spojrzeć na nie jakby nie były moje a nabyte w księgarni i nie ukrywam, że to bardzo miłe uczucie spojrzeć na nie z tej perspektywy, bo z miejsca dostały +100 do wartości. Już nigdy nie będę obrażał swoich zdjęć, bo prawda jest taka, że gdyby nagle zniknęły byłoby mi zdecydowanie przykro.
Przyznać też muszę, że moje podejście zmienił również fakt, że jakiś czas temu z głupa wysłałem jedno ze zdjęć do magazynu SnapMe i, o dziwo, zostało tam opublikowane.
Długo jednak zajęło mi dojście do tego, że nie wybrano go "o dziwo", tylko dlatego, że jest po prostu kurde dobre. Gdyby nie było moje to już dawno miałbym je w ulubionych na Flickrze i mimo ziarna i nieostrości gapiłbym się w nie jak zaczarowany, bo to jest właśnie jedno z tych zdjęć, które zawsze chciałem robić i tak właśnie postępuję, gdy widzę podobne gdzieś w sieci. Tak więc album jest właśnie tym, co mogłem dać swoim zdjęciom a czego do tej pory ode mnie nie dostały :)

 
Nie chciałbym się tu zagalopować w tym samozachwycie, bo nie w tym rzecz. Nadal uważam większość swoich zdjęć za średnie a czasem nawet niewarte pokazywania ale to w głównej mierze zdjęcia pamiątkowe i w albumie zależy mi na każdym, nawet najgorszym zdjęciu, bo na nim zapisana jest nie tylko chwila naciskania spustu migawki ale także chwila przed oraz chwila po i wszystko co może mi się z tymi momentami kojarzyć. To tyle tłumaczenia z zawartości, oceńmy teraz okładkę ;)


Blurb spisał się na piątkę - jest co prawda kilka drobiazgów, które można było zrobić lepiej, ale ogólne wykonanie oceniam bardzo dobrze. Album zamówiłem w wersji "Small Square" czyli kwadrat o wymiarach 18x18cm. Blurb pozwala wybrać jeden z kilku formatów podobnie jak i rodzaj okładki (miękka, twarda z obwolutą oraz twarda ze zdjęciem otaczającym krawędzie - czyli moje niezbyt specjalistyczne tłumaczenie wersji "Hardcover - Image Wrap) oraz rodzaj papieru.
Z Pauliną wymyśliliśmy sposób na ozdobienie okładki, z którego jesteśmy bardzo dumni - początkowo miał to być kolaż różnych świstków zbieranych w trakcie podróży (bilety, mapki, rachunki, pieniądze) ale ostatecznie najbardziej spodobała nam się opcja fragmentu banknotu - w tym przypadku koreańskiego 1000 WON. Album, który tu prezentuję jest niewielkim zbiorem fotografii z Chin i Korei z 2010 roku (zrobiłem wtedy wyjątkowo mało zdjęć - w albumie jest bodajże 99%) ale gotowy mam już album z 2011 z 20HKD na okładce i w niedługim czasie postaram się zabrać za album z 2007 roku i tam okładka też będzie niezła :)


Jedną z wad książki jest niestety jej format. Wybór podyktowany był głównie kosztem albumu jak i pewną ciągłością jaką chciałem zachować w tworzeniu kolejnych. O ile ten kosztował mnie 60EUR, to następny zważając na ilość stron będzie już nieco droższy a w wersji Large Square (30x30) kosztowałby jeszcze więcej i zwyczajnie rzecz biorąc nie mógłbym sobie pozwolić na taki wydatek. 30x30 to prawdziwy wypas - miło mieć coś takiego w ręce, ale z drugiej strony ile razy chciałoby mi się ściągać taki kilkukilogramowy album z półki? Tak więc za wyborem małego stanęły względy praktyczne ale sądzę, że Small Square powinno mieć 21x21, do którego już bym się nie przyczepił.
Drugą wadą, którą niestety wypatrzyłem jest jakość druku, bo nie jest to jakość jaką widzi się na przeciętnej odbitce z labu. W zasadzie sam nie wiem czego oczekiwałem, gdyż porównując teraz wydruki moich zdjęć z fotografiami choćby Juliusa Shulmana w albumach Taschena także widzę te specyficzne "kropeczki" na zdjęciach. Nie mam pojęcia czy jest to zależne od sposobu drukowania czy papieru na jakim jest zdjęcie drukowane (wybrałem kredowy papier Premium Lustre Finish), ale wiem na pewno, że jakość mogłaby być lepsza choć jak widać chyba jest typowa dla takich publikacji. Ponoć nie ogląda się zdjęć z lupą w ręce ale jednak zaznaczyć to trzeba..


Ogólnie jestem zadowolony z produktu przysłanego przez Blurb i raczej nie będę wybrzydzał przed złożeniem kolejnego zamówienia, zwłaszcza, że album z 2011 jest dla mnie dużo ciekawszy pod względem treści i już nie mogę się doczekać aż będę go miał w formie papierowej. Póki co zamieszczam tu gadżet pozwalający przejrzeć cały album 2010 a 2011 w wersji wirtualnej być może wrzucę już wkrótce :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz