Chicago by Night

Po długiej nieobecności jestem z powrotem. Z radością mogę napisać, że nie na długo, ale wystarczająco, by odkurzyć tego bloga i zamieścić parę zdjęć.




Chronologicznie na pierwszy rzut musi pójść Chicago. Pierwsze miasto poza Krakowem, w którym rzeczywiście mieszkałem. Pierwsze miejsce, w którym wynajęliśmy z Pauliną mieszkanie. Takie dziwne miasto, które przez pierwszy miesiąc zachwycało, byśmy mogli je później znienawidzić a na samym końcu za nim zatęsknić.




Podczas naszego pobytu w Stanach Zjednoczonych odwiedziliśmy także Miami, San Diego, bajeczne Palm Springs oraz Los Angeles, za którym tęsknię najbardziej. Z Chicago natomiast przywiozłem sobie wspaniałą pamiątkę w postaci Schwinna Le Tour (stoi pod Central Camera na pierwszym zdjęciu) - roweru, który zawsze będzie mi przypominał tę niezliczoną ilość pokonanych kilometrów. Nasz pobyt w Chicago był właśnie takim rowerowym szaleństwem. Mieszkając ok 13 mil (20km) od centrum jeździliśmy w każdej wolnej chwili tak w dzień jak i nocą.




Zakup rowerów był jedną z pierwszych decyzji podjętych tuż po wynajęciu mieszkania. Choć o Stanach krążą tysiące mitów - jeden z nich jest faktem, bez własnego środka transportu ani rusz. Oczywiście chodzi o samochód, ale jako, że nie mieścił się on w naszym budżecie, postawiliśmy na rowery.
Zanim założyliśmy konto w banku (mitem jest, że turysta nie może go otworzyć) by robić zakupy na eBayu, mieliśmy tylko Craiglist.com, gdzie oprócz rowerów można też znaleźć przysłowiowego guza, gdy umówisz się z kimś, kto okaże się seryjnym mordercą lub gwałcicielem. Amerykańskie media lubią o tym wspominać.




Przy okazji napiszę więcej o koncie bankowym. Zatytułujmy więc ten akapit "Jak otworzyć konto w banku w USA na wizie turystycznej", tak, gdyby ktoś przypadkiem szukał tego w Google.
Otóż sprawa jest bardzo prosta a scenariusz jak poniżej.
Lecimy na dłuższą podróż (miesiąc wzwyż) do Stanów i mamy ze sobą troszkę gotówki, bo wiadomo, że kraj nie należy do najtańszych a nie każdy ma konto walutowe w swoim rodzimym banku. Czego potrzebujemy to jakiś Basic Checking Account ze zwykłą kartą debetową.
To, czego potrzebuje od nas bank to najczęściej dowód osobisty, numer telefonu i adres zarówno w Polsce jak i miejscowy, który prawdę powiedziawszy niczemu nie służy, gdyż korespondencja może odbywać się mailowo, więc na dobrą sprawę mógłby być wyssany z palca. Jeśli rzecz jasna zostajemy w danym mieście na dłużej lub mieszkamy u kogoś, warto podać taki adres - ułatwi nam to wszelkie płatności kartą przy zakupach przez internet, jeśli takie planujemy. Jeśli chodzi o numer telefonu - ja od razu kupiłem najtańszą kartę w amerykańskim T-Mobile by móc korzystać z sieci w telefonie. Nie wyobrażam sobie już życia bez map Google.
Więc tak to wygląda w banku Chase. Konto założone w 15 minut. Zamknięte ostatniego dnia podróży w 5 minut. Karta wydana od ręki i od ręki wymieniona, gdy po wypadzie do Miami mieliśmy pewne problemy z wypożyczalnią skuterów. Bank oczywiście pyta o Social Security Number, o którym tak się wszyscy rozpisują w sieci, ale wcale go nie wymaga.




I tu legnie kolejny mit, ponieważ w Stanach wszystko jest proste a nie skomplikowane. Bank potrzebuje Twoich pieniędzy a nie numeru ubezpieczenia. Sprzedawca w McDonald's jest od sprzedania kanapki, gdy o nią prosisz a nie namawiania do powiększonych zestawów i dodatkowych frytek. Przeciętny biały (to niestety bardzo istotne..) Amerykanin jest wręcz szczuplejszy od polskiego Kowalskiego a Jerry'ego Springera nikt normalny nie ogląda.




Czy jest jeszcze coś o czym powinienem wspomnieć? Z pewnością jest kilka praktycznych wskazówek, wartych zamieszczenia ale prawdę mówiąc miała to być tylko mała "rozgrzewka" po tak długim niebycie ;) No i też niewątpliwie pretekst, by w końcu umieścić te kilka nocnych zdjęć, nad którymi tak się namęczyłem. Ah, przy okazji, podoba Wam się nowa szata graficzna?

A na koniec info zdjęciowe: przeterminowany Fuji T64, statyw i dużo czekania.


2 komentarze:

  1. Szata graficzna fajna. Prosta, nienachalna. Ale ze zdjecia! Tak jak Chicago mnie do tej pory nie kusilo... tak wlasnie zaczelo!
    PS. I tylko to drugie zdjecie jakos nie pasuje mi do calosci (wybacz, przegladam z dziesiaty raz, wiec sie rzucilo w oczy ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, bardzo mnie to cieszy! A co do zdjęcia.. Czasem tak mnie wlasnie kusi, zeby wrzucic wiecej niz najwyrazniej potrzeba. Biore wiec rade do serca i usuwam :)

      Usuń