The Formula


Trochę ponad rok minął od czasu mojego pierwszego wywoływania czarno-białego filmu i przez cały ten czas zarówno chemia jak i koreks kurzyły się gdzieś w kącie w oczekiwaniu na swój powrót do domowej "ciemni" zwanej łazienką ;)
Ostatnio bardzo rzadko robię zdjęcia a o zdjęciach w czerni i bieli to już w ogóle lepiej nie wspominać.. Bawią mnie chyba tylko wakacje i podróżowanie i dopiero wtedy czuję prawdziwą chęć fotografowania. Mimo szczerych chęci pojawiające się nowe plany krzyżują czasem plany wcześniejsze i teraz to już nie wiem kiedy będę mógł robić to, co lubię, czyli włóczyć się z Pauliną gdzieś pod rozświetlonym neonami niebem Azji.



Rowerowa majówka i odwiedziny u ciotki w Chorzowie były dobrym momentem, żeby się "pozbyć" czarno-białego Efke R50, który kisił się już ponad 2 lata od momentu zakupu w lodówce i był z nami nawet w Korei ale jakoś nie było okazji (albo ochoty) aby go wykorzystać. Takim sposobem zarówno film po terminie jak i stara chemia poszły w ruch i szczerze mówiąc nie dostrzegłem wad takiego zestawu. Najwyraźniej wszelkie pogłoski o skuteczności Fomadonu R09 okazały się prawdziwe i wywoływacz z łatwością spełnia swoje zadanie rok po otwarciu.


Tym razem, nauczony poprzednim doświadczeniem, postarałem się o zmierzenie temperatury termometrem dla akwarystów (5zł w zoologicznym - prawie darmocha w porównaniu do "specjalistycznych" termometrów ciemniowych za grube dolary:P) i jako, że pomiar wskazał 17st.C wydłużyłem czas wołania z 9 na 12 minut. Fajna zabawa i nawet mi się to podoba, choć zapewne na kolejne samodzielne wołanie znowu przyjdzie mi poczekać z rok jak już zmuszę się do założenia kolejnego z kilku przeterminowanych cz-b filmów leżakujących w lodówce :)


Niedawno postarałem się też o nową zabawkę do mojego aparatu, mianowicie pierścień pośredni 21mm. Pozwala to na robienie zdjęć makro, czyli to, z czego zawsze polewałem (kwiatki i motylki..) a na co paradoksalnie mam ostatnio ochotę. Oczywiście czym innym jest fotografowanie pszczoły na mleczu a czym innym fotografowanie pięknych, egzotycznych roślin - a to właśnie to drugie byłoby moim celem, podobnie jak było celem Jonathana Singera i jego publikacji Botanica Magnifica. Taki pierścień z pewnością sie przyda podczas przyszłych podróży choć przyznać muszę, że korzystanie z niego bez statywu jest niezwykle trudnym zadaniem zważając na niezwykle małą głębię ostrości.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz